Współczesność. Mistrzowie kina amerykańskiego

Opublikowany Autor blogksiazki

Naszą podróż po najnowszym kinie amerykańskim zaczynamy od reżyserów, którzy mogliby znaleźć się także w poprzednim tomie – od Clinta Eastwooda, Ridleya Scotta i Davida Lyncha. Amerykański film nie znosi jednak łatwych rozgraniczeń. Kolejne zjawiska wynikają z siebie, stanowią twórczą antytezę czy efektowne rozwinięcie. Choć wspomniani autorzy zaczynali swoją karierę jeszcze w latach siedemdziesiątych, a sam Eastwood znany był już przed epoką kontrkultury, to jednak ich talent najpełniej rozwinął się w następnych dekadach i trudno nie uznać ich dziś za klasyków współczesnego kina amerykańskiego. W naszej książce zamieściliśmy sylwetki bardzo różnych twórców. Takich, których pozycja w panteonie filmowej reżyserii jest niewątpliwa, jak i tych, którzy wciąż jeszcze muszą udowadniać swój talent, choć ich pierwsze dzieła zachwycają nowatorstwem, inteligencją poszukiwań artystycznych, przednim rzemiosłem i twórczą konfrontacją wobec dziedzictwa kina amerykańskiego. W trzecim tomie serii znaleźli się więc filmowcy, dla których określenie "mistrz" jest naturalne, ale też tacy, którzy na rangę klasyka muszą jeszcze zapracować. Staraliśmy się opisać zarówno kino hollywoodzkie, jak i niezależne, które od końca lat osiemdziesiątych uległo w Stanach Zjednoczonych interesującej instytucjonalizacji. Z doświadczenia wiemy, że granica między kinem mainstreamowym a undergroundowym bywa płynna i niejasna. Można przecież tworzyć za niewielkie pieniądze filmy słabe, konwencjonalne i pozbawione wartości, a zarazem w wielko budżetowym kinie znaleźć enklawę autentycznego artyzmu i autorstwa. Zdajemy sobie sprawę, że wielu interesujących reżyserów amerykańskiego kina lat osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych i XXI wieku pominęliśmy. Żałujemy Jonathana Demme’a, Barry’ego Levinsona, Roberta Zemeckisa, Gusa Van Santa, Rolanda Joffe, Curtisa Hansona, Sama Mendesa, Spike’a Jonze’a, Rona Howarda, Abla Ferrary i kilku innych. Osobny tom z tymi sylwetkami reżyserów nie byłby wcale gorszy od tego, który oddajemy w Wasze ręce. Obiecujemy w przyszłości i o nich się upomnieć. Zwłaszcza dlatego, że najnowsze kino amerykańskie wciąż ewoluuje, zmienia się na płaszczyźnie światopoglądowej i estetycznej, zaskakuje odwagą i bezkompromisowością, a przede wszystkim żyje i wydaje się kwitnąć jak za dawnych dobrych czasów.