Uwaga Wydawcy – piractwo książkowe!

Opublikowany Autor blogksiazki

Wszystkich wydawców prosimy o pomoc w walce z piractwem książkowym w Internecie. Na wymienionych poniżej stronach można swobodnie, bez konieczności logowania się czy jakiejkolwiek opłaty, pobrać teksty znanych autorów. W przypadku Wydawnictwa Akapit Press chodzi o książki Małgorzaty Musierowicz i Krystyny Siesickiej, których jesteśmy wyłącznym wydawcą. Podkreślam, że ani autorki ani Akapit Press, nigdy nie wyrażali zgody na rozpowszechnianie tych tekstów w formie e-booków. Jest to działanie niezgodne z prawem, walczymy, by zarówno właściciele serwisów, jak i ich użytkownicy odczuli konsekwencje takich działań. Piractwo jest powszechnym problemem, jednak jesteśmy pewni, ze im więcej wydawców i hurtowników podejmie walkę, tym większą osiągniemy skuteczność. Nielegalne e-booki można ściągać z poniższych stron:

http://www.chomikuj.pl/

http://www.4shared.com/

http://www.speedyshare.com/

http://rapidshare.com/

http://pobieralnik.blog.onet.pl/

[poll id=”2″]

64 odpowiedzi na Uwaga Wydawcy – piractwo książkowe!

  1. Niestety jest to większy problem niźli może się z początku wydawać. Piractwa książkowego, muzycznego czy dowolnie innego nie wyplenimy po prostu szukając źródeł i usuwając je.
    Ono wróci i wracać będzie dopóki będą osoby, chcące ściągnąć takie rzeczy.
    Lepiej będzie więc po stworzyć kampanię i informować ludzi, że piractwo nie dość że jest nielegalne, to do tego mało opłacalne. Twórcy gier poczynili już kilka lat temu kroki w tym kierunku i przynoszą one efekty. Gry komputerowe są na dzień dzisiejszy tak tanie, że aż grzech nielegalnie je kopiować. Otrzymuje się ładne pudełko, kolorowe płyty, bonusy przy zakupie, promocje, pomoc online i wiele wiele innych rzeczy. Wydawca zarabia mniej na produkcie, ale globalnie wychodzi lepiej bo rośnie sprzedaż. 🙂
    Jeśli chcemy walczyć z piractwem trzeba iść właśnie w tym kierunku.

    Pozdrawiam

  2. Dokładnie tak. Zgadzam się z wypowiedzią. Ciężko jest walczyć z serwisami bo jest ich pewnie setki, tysiące. Trzeba skupić się na tym jak przekonać Czytelników żeby nie ściągali książek z nielegalnych źródeł.

  3. I na domiar złego nie są to tylko serwisy. Istnieją programy (jest ich całe mrowie), które pozwalają na przesył plików między użytkownikami. wystarczy zainstalować taki na komputerze, udostępnić plik i już każdy korzystający z tego programu jest w stanie ściągnąć na swój komputer piracką wersję.

    Tak na marginesie, ostatnio byłem w księgarni i rzuciła mi się w oko jedna książka. Dziś już nie pamiętam autora ani nawet tytułu. Ale zwróciłem uwagę na tą książkę poprzez jej wygląd. Twarda okładka, ładnie stylizowana na starą księgę, podobnie papier w środku: sztywniejszy niż u konkurencji i sprawiający wrażenie starego. Innymi słowy efekt bardzo dobry. Taką książkę aż chętnie wziąć do ręki i przeglądnąć. A od przeglądania to już tylko krok do zakupu. I gdybym miał wtedy przy sobie 40 zł, to zapewne bym ją w ciemno kupił. 🙂

    Jaki z tego morał? Nie ważna jest tylko treść. Taką samą treść ma w końcu wersja piracka. Książka powinna także ładnie wyglądać, bo jak idziemy między półkami to przecież nie znamy treści tych wszystkich tomiszczy. Idziemy w poszukiwaniu książki którą zauważymy w ten czy inny sposób. Tak więc mój apel do wydawców: warto robić coś na kształt edycji kolekcjonerskiej. Wersja piracka nigdy taką edycją nie będzie i tu tkwi nasza przewaga właśnie.

  4. Wygląd książki, jej ciężar, zapach papieru stanowią połowę przyjemności z czytania. Nigdy nie udało mi się do końca doczytać e-booka, bo taka forma traci dla mnie wiele zalet książki papierowej. Nie sądzę, aby osoby, które w ten sposób podchodza do czytania ściągały nielegalnie książki.

    Jestem ciekawa na jaką skalę jest to proceder? Ile osób stosuje tego typu piractwo?

    Jesli chodzi o walke z piractwem – nie ma sensu walka z samym piractwem. Jest potrzebna kampania informujaca ludzi o tym, czym jest takie piractwo. Większość Polaków nie ma świadomości, że kradzież wytworów intelektualnych mających mniej materialna formę niż samochód to również kradzież. Potrzebna jest kampania, która uświadomi Polakom, jakie sa tego konsekwencje i ze ich ulubieni autorzy w związku z tym otrzymują mniejsze honoraria. Przecież nie chcemy, aby pisanie przestało im pozwalać na utrzymanie się?

  5. Paweł:
    W dniu dzisiejszym spotkałem się z piractwem które spotkało również moje wydawnictwo. Na forum http://peb.pl/ ukazały się e-booki Oficyny Wydawniczej IMPULS zamieszczone przez odyn44 ! Podobnie jak koledzy z Akapit Press podkreślam, że ani autorki ani O.W. IMPULS, nigdy nie wyrażali zgody na rozpowszechnianie tych tekstów w formie e-booków. Jest to działanie niezgodne z prawem, walczymy, by zarówno właściciele serwisów, jak i ich użytkownicy odczuli konsekwencje takich działań. Sprawę oczywiście nie pozostawiamy bez echa. Chciałbym zaznaczyć, że pseudo „forumowicz” zamieszcza nielegalnie e-booki różnych wydawnictw.

  6. Ojjj…co za logika bolka…Ojj… w przypadku książek walka z piractwem internetowym jest grą zupełnie niewartą świeczki! Jest pomysłem śmiesznym i żenującym! A w przypadku naszego „wielce oczytanego narodu” wręcz groteskowym! Zszokowana jestem, że ktoś w tym widzi w ogóle jakiś problem lub doszukuje się w tym zjawisku przyczyn swoich niepowodzeń wydawniczych. Czy widzieli Państwo w ogóle kiedykolwiek te właśnie „internetowe książki” i próbowali je przeczytać? To już nie chodzi tylko o to, że taką książkę trzeba czytać na ekranie monitora!!!! co jest strasznie przecież niewygodne (wydruk jest zupełnie nieopłacalny!), ale również o stan tekstu tych książek. Są to skany, a ponieważ język polski obfituje w ąęśćżź itd. stąd błędy typu literówki są tam na miejscu dziennym, zresztą problem jest nie tylko w tych akurat literach, fragmenty wyrazów są zamienione lub posklejane, lub i zamienione i posklejane, a nawet całe wyrazy są zamienione na zupełnie inne. Interpunkcja bywa zupełnie przypadkowa itd.! A wynika to wszystko nie ze złośliwości osób wystawiających te książki, ale z powodów czysto technicznych.
    Tak czy inaczej, czytanie tych książek jest wątpliwą przyjemnością, a nawet może wyprowadzić czytającego z równowagi psychicznej, więc naprawdę dziwię się, że ktoś się o ten „problem”( bardzo niewłaściwe słowo) w ogóle tu „rzuca”!
    Jeżeli ktoś jest naprawdę aż tak nawiedzony co do czytania książek, że czyta je w takiej formie, to ja się tylko i wyłącznie będę z tego cieszyć i będę mu radośnie biła brawo, bo czytanie bynajmniej nie należy do nałogów naszego narodu. Statystyki czytania książek w naszym kraju są po prostu szokująco niskie! A do tego: wysokie ich ceny, słaba jakość papieru, słaba jakość druku, a nawet błędy!!! Tak, błędy i to nie w tych zeskanowanych, o których pisałam wyżej, ale w tych „niby pięknych” nowiutkich i pachnących, prosto z księgarni. Owszem, błędów czysto ortograficznych się raczej nie spotyka, ale błędy interpunkcyjne i zła odmiana wyrazów są na porządku dziennym. Wątpliwej jakości bywają również same tłumaczenia…! I to są przyczyny Państwa niepowodzeń, a nie piractwo książkowe. Zresztą, jaka jest skala tego zjawiska, najlepiej obrazują suche dane liczbowe. Proszę spojrzeć na te ogólnie dostępne…
    Absolutny bestseller „Cień wiatru” osiągnął zawrotną liczbę pobrań, bo ściągnęło tę książkę aż 98 osób (4shared)!!! Proszę też rzucić okiem na mniej głośne pozycje… to są liczby rzędu kilku sztuk!!! Kilka osób ściągnęło tę czy inną książkę i to ma mieć wpływ na obroty poważnego wydawnictwa?!!!!!
    Proszę obniżyć ceny książek i podnieść ich jakość, a nie szukać wyimaginowanych przeciwieństw złego internetowego losu!

  7. Uprzejmie dziękuję za linki.
    Niektórych jeszcze nie znam. Z pewnością skorzystam.

  8. Kopiowanie książek w formie elektronicznej to mniejsza szkoda dla wydawnictw niż haniebny proceder pożyczania znajomym papierowej wersji książki.
    A to jeszcze nie koniec – popatrzcie mili państwo na biblioteki. Toż to rozbój w biały dzień! Czytelnik – zamiast sumiennie zapłacić pełną kwotę wydawnictwu – ma książkę zupełnie za darmo! Zgroza bierze, kiedy jeden egzemplarz może czytać więcej niż jedna osoba. Do sądu z nimi, naliczyć im kary, pozamykać wszystkie!

  9. Gdybym chciała kupować każdą książkę którą czytałam, zbankrutowałabym. Książki są drogie a biblioteki nie posiadają pewnych tytułów (przynajmniej moja). Potrzeba matką wynalazków i stąd Chomik i Rapidshare.

  10. Ja myślę że to nie jest zagrożenie dla wydawców. Przecież takiego ebooka nie da się czytać dłuższy czas na monitorze, to katorga. Wątpię że ktoś miałby ochotę przeczytać w ten sposób kilkuset stronicową książkę do końca, ja nie potrafię. Prędzej sobie odpuści a jak mu się coś naprawdę spodoba to poleci do księgarni i kupi. To może nawet pomóc w sprzedaży książek.

  11. Ryszard dobry komentarz. Małostkowi mściciele równie małostkowych wydawnictw i pisarzy atakują. Ostatecznie zawsze okazuje się, że nie chodzi o krzewienie kultury tylko o kasę. Pisarz zamienił się w rzemieślnika, pisarstwo w rękodzieło, a książka w produkt. Ja odpowiadam, parafrazując słowa Świetlickiego, zdelegalizujmy tramwaj, jajko i herbatę.

  12. Tak szczerze mówiąc, po napisaniu poprzedniego posta zastanowiłem się głębiej nad sensem istnienia ustawy u prawie autorskim (i wszelkich ustaw pokrewnych, nie tylko w RP). W nie aż tak bardzo zamierzchłych dziejach, kiedy ktoś był pisarzem, piosenkarzem, malarzem – to po prostu tworzył. I widział Bóg, że to było dobre. Dla kultury, dla radości tworzenia, dla społeczeństwa – choć nie zawsze dla autora.
    Ale… wzięcie w ustawową ochronę autora dzieła niweczy twórczość dla samej twórczości, bo sprowadza ją do produktu na sprzedaż.

    Ponieważ to nie jest kwestia ekonomiczna, tylko bardziej światopoglądowa – uważam, że błędem jest takie traktowanie dzieł – a tym samym traktowanie artysty wyłącznie jako podmiotu gospodarczego, bo do tego sprowadza się trzymanie się litery obowiązującego prawa.

    Kiedyś poprosiłem mojego znajomego muzyka, żeby pożyczył mi swoją najnowszą płytę do przesłuchania. Poradził mi, żebym skorzystał z sieci Peer-2-Peer (skąd pochodzi większość tzw. pirackich wersji), bo – uważajcie moi drodzy – sam tam umieścił wszystkie swoje nagrania.

    Gratulując mu świadomości kultury – życzę w Nowym Roku tego samego wszystkim autorom i ich wydawcom 🙂

  13. Proponuję zlikwidować też allegro. Można tam kupić wiele książek w bardzo dobrym stanie i w o wiele niższej cenie. A zarabia nie wydawnictwo tylko taki czytelnik, który zamiast postawić książkę grzecznie na półeczce sprzedaje ją ponownie i w dodatku nie zgłasza źródła tak otrzymanego dochodu organom podatkowym. Skandal w biały dzień. A tak na serio. W kraju gdzie mamy tylu analfabetów, a większość Polaków czyta tylko pocztę mailową i pisane falą lub sztucznymi błędami blogi książki powinny być troszkę tańsze.

  14. Gdyby nie możliwość ściągnięcia książek z internetu i przeczytania ich to nie kupiłbym wydań papierowych. Książka musi mi się spodobać, historia w niej opowiedziana, to czy ma kolorową okładkę jest zdecydowanie bez znaczenia. Faktem jest że czytanie na komputerze jest męczące, że w wielu skanach roi się od błędów, oczywiste jest również to że tylko wydanie papierowe daje właściwą przyjemność z czytania, jednak nie zamierzam wydawać pieniędzy na knoty, bzdury, na książki które tylko raz przeczytam i odłożę na półkę, na wieczne spoczywanie. Tylko poprzez ściągnięcie mogę wcześniej ocenić czy mój zakup ma sens, czy książka jest warta wydania na nią pieniędzy, w wielu przypadkach sporych.

  15. Ja także popieram teorię „za drogiej książki”. Nie będę powtarzał zebranych powyżej pozytywnych myśli i podsumuję to inaczej:

    Jeśli za książkę miałbym zapłacić tyle co za paczkę najdroższych kioskowych papierosów… to codziennie kupowałbym inną 😉

    Problem cen literatury wydaje się tym najbardziej prawdobodobnym jeśli chodzi o bardzo mały popyt nań. Piractwa nie da się zwalczyć – za każdego złapanego złodzieja pojawia się następny. Taka już natura człowieka, że dąży do utrzymania statystyk 😀
    Parę linijek wyżej ktoś napisał, że polacy to analfabeci… być może i tak, ale to nie oni sami siebie owymi analfabetami tworzą lecz gospodarka państwowa, która w naszym kraju (żeby nie wypowiadać nazwy, sic!) i tak jest bardzo zacofana 😛 Wydawca rozkłada ręce bo zawsze mu za drogie koszty wytwarzania, a czytelnik, że zawsze za drogi produkt. Czyja wina? odpowiadać głośno nie trzeba – każdy pracujący wie o czym tu mowa 😀
    Pozdrawiam!

  16. No nie przesadzajmy, mówiłem że książki powinny być trochę tańsze, ale nie że od razu 5 zł powinny kosztować. Wydaje mi się że jakby nawet zeszły do 10 zł to parę osób narzekałoby że są za drogie. Dlatego korzystam z allegro i księgarń typu „Tania książka”. Jak widzę cenę w empiku 30 zł, a mogę ją kupić za 15 czy 20 to wiadomo że wybiorę tańszą. W tej sytuacji kupowanie książek droższych jeśli można je nabyć taniej w księgarni obok wydaje mi się nawet pewnego rodzaju snobizmem.

  17. dzięki za info, dzięki tej „reklamie” uzupełniłem swój księgozbiór o pozycje których w żadnej księgarni nie można dostać….

  18. Dołączam się do życzeń. Bardzo dziękuję Akapit Pressowi za podane linki, skąd mogę ściągnąć filmy, ebooki i albumy mp3. Pozdrawiam i życzę mniej chciwości.

  19. Hahahaha ! Nie chcecie piractwa ksiazkowego?! Niech ksiazki beda tańsze! Proste! Piractwo ksiazkowe w sieci sie rozwija i sie rozwijac będzie! Mnie to nie dziwi ani tymbardziej nie bulwersuje…

  20. Faktycznie, o co ten problem. Po pierwsze – czy ktos zagladal na te strony i przyjrzal sie temu jakie ksiazki tam sa oferowane? Wiekszosc z nich nie przedstawia wiekszych wartosci literackich, perelek tam nie wiele. Patrzac jednak z drugiej strony – jak ktos, mieszkajacy na obczyznie moze zdobyc ksiazke? Bedac w Polsce zaopatruje sie w wieksza ilosc, ale problem – bagaz, nadwaga w samolocie, itp. Kocham czytac i korzystam z tych pirackich wersji. Zaproponujecie mi cos w zamian, skorzystam. Kupno przez internet, wysylka zagranice – bardzo prosze, ale dodatkowe koszty sa wysokie. OK, to nie fair, ale postarajcie sie znalezc inne rozwiazanie, zadawalajace czytelnika. Ktos pisze o oprawie. Nie zgadzam sie. Nie kupuje ksiazki patrzac na jej strone wizualna, to nie pretekst do kupna. Duzo czytajac znam autorow i zawsze zagladam do tresci. Czytajac kiljka fragmentow wiem, czy zaspokoi moj gust, czy nie.
    Nie bijcie na alarm o piractwo, dajcie realna kontrpropozycje.

  21. A ja tam wole ebooki za darmo! Nie widze zadnego problemu w przeczytaniu ksiazki na monitorze komputera! a posiadajc laptop to juz w ogole bajka, wszedzie da sie zaniesc! Mam nadzieje ze rozpoczeta walka zakonczy sie fiaskiem :)))))

  22. Mnie osobiście zachęca -zajrzenie do książki w necie- do kupna.
    Już tyle razy się nacięłam i traciłam dla mnie duże pieniądze
    (nawet 30% wypłaty miesięcznej czasami-dużo kupuj e książek)na coś co zostało pięknie opisane, sugestywnie, a treść mnie rozczarowała.

    Dla mnie to sposób by zobaczyć jaka jest książka-jak napisana, co dokładnie zawiera.( mieszkam na zadupiu i nie stać mnie na wyjazdy do dużych miast za książkami, gdzie mogłabym je obejrzeć dokładnie)

    Jeśli mi zależy to i tak ją kupie, bo na necie to zbyt ulotne.

    Lubimy 'mieć” coś co wartościowe.

    do tego- kto lubi czytać książki z monitora?
    Co to za przyjemność w porównaniu z czytaniem gdzie się chce i w pozycji jaka odpowiada.

    Mnie oczy bolą- wiec i tak za dużo nie naczytam..
    Ale wiem co kupuję.

    I za to jestem wdzięczna.

    I mam ochotę kupować książki…

    A nie wkurzenie jak opis był mylący i zamówiłam coś co zupełnie nie odpowiada temu czego w niej szukałam.

    Pozdrawiam

    poza tym ceny książek też są jak dla mnie wysokie- i nie zawsze mnie stać na to co powinnam przeczytać..
    I muszę korzystać z czytelni/a tam też nie zawsze jest…

    Jest to duże ułatwienie gdy do czegos po prostu muszę zajrzeć ale tego nie potrzebuje dla siebie…
    Dziękuję. Pozdrawiam

  23. Z zawodu jestem informatykiem i w zasadzie cały dzień mam nos w monitorze z przerwą na dzieci, sen, żonę i tyle. I w zasadzie nauczyłem się już czytać ebooki, ba nawet całe sagi z automatycznym przetwarzaniem błędów na poprawny tekst nawet, ale nic nigdy nie zastąpi mi prawdziwej książki. Niestety te, które mnie interesują, zwłaszcza techniczne, zaczynają się od 100zł i więcej, i nie stać mnie na nie jeszcze dłuuugo nie będzie. Te same pozycje, za granicą są dużo tańsze, zwłaszcza w porównaniu do zarobków. Nie lubię być nielegalny, dlatego te najważniejsze, porwane, pomaziane, przetarte, ale najpierw sprawdzone jako ebooki, mam, i dopuki nie będzie mnie stać na książkę, czy też muzykę, zawsze algorytm będzie taki sam: necik, druk w pracy części najważniejszej lub nie, czytanko, decyzja – zakup używanej lub nie.

  24. A ja myślę ,że warto zabrać się za biblioteki. W końcu to największe źródło nielegalnie rozpowszechnianych książek !! Przyjdzie sobie taki Pirat do biblioteki i bezkarnie przeczyta jedną albo i drugą książkę nic w dodatku za to nie płacąc !!
    Największe zło to jednak biblioteki szkolne ! Od dziecka wpajają młodym Polakom ,że czytanie jakiejś książki zupełnie za darmo i bez zgody autora to coś zwyczajnego . Przecież to jawne przestępstwo !!

  25. Dopóki pisze się przez ó :/ a 100 złoty to prawie dwie skrzynki piwa. Zacznij pić przestań czytać.

  26. „Twórcy gier poczynili już kilka lat temu kroki w tym kierunku i przynoszą one efekty. Gry komputerowe są na dzień dzisiejszy tak tanie, że aż grzech nielegalnie je kopiować.”

    Faktycznie. Szkoda tylko że gry są teraz droższe niż kiedykolwiek, vide Starcraft II – 180 zeta, a to tylko jedna z 3 części.

  27. A co za różnica, czy pójdę do biblioteki czy ściągnę sobię taką książkę z internetu. I tu i tu autor nie ma żadnego zysku z mojego przeczytania jego dzieła, a ja nie muszę tracić czasu na dotarcie do biblioteki, co więcej tak jest ekologiczniej – nie jadę samochodem – nie spalam paliwa – wszyscy są zdrowsi

  28. A że książki mogą być tanie, udowadniają Centra Taniej Książki, gdzie cena spada zazwyczaj o połowę (często nawet więcej). I zamiast 30 zł, można je mieć za 15 zł. Da się? Da.

  29. „Czy miał Pan/Pani świadomość, że książki (podobnie jak muzykę) można w nielegalny sposób „pobierać” z Internetu? ”
    NIE, pobieranie z internetu książek, muzyki filmów jest LEGALNE
    LEGALNE, LEGALNE, tylko udostępnianie ich nie do końca. Ale pobieranie jest legalne

  30. Po pierwsze ściąganie ebooków nie jest przestępstwem i miło byłoby nie kłamać.

    Po drugie należałoby tu zwrócić uwagę kto jest odpowiedzialny za przerażające zmniejszenie się czytelnictwa w Polsce. To nie jest kwestia edukacji, „dzisiejszej młodzieży” itp. To jest przede wszystkim kwestia cen. Szanowne wydawnictwa i księgarnie oferują nam publikacje po cenach, które są bezpodstawnie zawyżone. Wyjątkowo obłudnie w komentowanej notce autor wylewa krokodyle łzy nad twórcami (którzy podobno są okradani przez wstrętnych internautów). Powszechnie wiadomo, że zarobek twórcy jest najdrobniejszym składnikiem ceny danej publikacji, a każdy wydawca ma ich głęboko w poważaniu. Więc może z góry powiedzcie, że ktoś was łupu pozbawia.

    Poza tym nie wiem co to darmowe ebooki mają wspólnego z kradzieżą. Jeśli książka kosztuje 69 – 100 pln, wielu ludzi jej nie kupi, więc i tak nic byście nie zyskali.

    Czytam dużo, ale gdybym miał wszystkie pozycje zdobyć drogą kupna w księgarni to dawno bym już zbankrutował. Najbardziej irytujący jest brak miekkich okładek. Wydawnictwa wszystko co się da wypuszczają w twardych okładkach, i najchętniej z dużą czcionką, i bezczelnie „przywala” cenę która jest wyjątkowym zdzierstwem.
    Pomijam tu już zalew kiepskiej literatury, nieuczciwe recenzje itp., które utrudniają podjęcie decyzji przy wyborze lektury.

    Innymi słowy, jesteście sami sobie winni. Jeśli prowadzicie taką politykę cenową, nie szanujecie czytelników to taki macie efekt. Pocieszę was, że i tak najwięcej frajerów dających wam zarobić to ludzie ściągajacy ebooki itp.

  31. a tak w ogóle to po co te książki wydawać? kiedyś miało to sens, ktoś to w końcu musiał wydrukować ale dzisiaj? wielu ludzi pisze teksty i wrzuca do internetu, niech autorzy zaczną sami wrzucać ebooki na necik powiecmy za symboliczne 5pln ściągnięcie. to się naprawdę może opłacić (co innego jeśli chodzi o albumy itd, chociaż dzisiaj ogromna ilość multimediów krąży po necie)

  32. Przecież koszt druku książki w małym nakładzie można spokojnie zamknąć poniżej 5PLN (skład przy braku ilustracji nie jest drogi). To, że książki kosztują dziesięć razy więcej to ni mniej ni więcej tylko chciwość księgarzy i wydawców. Początkującym autorom polecam dystrybucję drogą elektroniczną, chociażby na allegro. Pozwoli im to uniknąć zetknięcia z wydawcami, czego wszystkim na podstawię własnych doświadczeń życzę.

  33. „Nie zamieszczaj tu proszę linków do nielegalnych e-book’ów”?

    Nauczcie się zasad używania apostrofu zanim cokolwiek o książkach zaczniecie pisać.

  34. nie jestem zwolennikiem ściągania ebooków, ALE
    jeżeli stanowi to tak duży proceder warto by się zastanowić dlaczego!!!
    wszystkie organizacje, rządy instutucje zabierają się do sprawy od złej strony – mało kto lubi czytać książki z ekranu komputera, jednak jeżeli ma wydać średnio na za książkę zwykłą (beletrystyka) 25-30 zł a za specjalistyczną (np informatyka) 50-100 i przeczytać ją raz to mija to się z celem. Warto by zacząć zmieniać świat od siebie!!! Ciąć koszty i produkować tańsze książki … no ale przecież manager/dyrektor wydawnictwa nie zechce zarabiać mniej (co i tak stanowiło by wielokrotność zarobków przeciętnego kowalskiego) lepiej dać sobie podwyżkę i znowu zwiększyć ceny książek bo tak … i narzekać na piraatów …
    idąc dalej chętnie bym kupił książkę w miękkiej oprawie, na szarym papierze bez duperelowatej okładki z nabłyszczanym wzorkiem jeżeli by była odpowiednio tańsza!!!

  35. A ja uważam, że ściąganie książek z internetu ze źródeł „trzecich” nie jest dobre! Nikt nie usuwa ściągniętych plików w ciągu 24h tylko je zostawia na dysku… to moim zdaniem kradzież.

  36. Osobiście przyznam się, iż jako student korzystam z ogromnej ilości literatury jednak na zakupienie wszelkiej potrzebnej mi do napisania pracy inżynierskiej, tudzież wykonania projektu zwyczajnie mnie nie stać. Moja bibliografia opiewa na kilkadziesiąt pozycji, wierzcie mi zatem drodzy Państwo, że wydać łącznie kilka tysięcy złotych to spory problem. Dlatego też korzystam z e-booków. Nie twierdzę, że robię dobrze, niemniej jednak wyznaję zasadę: „wypróbuj zanim kupisz”. Książki, z których korzystam w wersji elektronicznej prędzej lub później znajdą się na mojej półce w wersji papierowej, nie wcześniej jednak niż będzie mnie na nie stać. Kocham książki, i popierając przedmówców czytanie ich na monitorze nie daje takiej frajdy jak trzymanie tomiszcza w dłoni.
    Nawiązując do wypowiedzi Pana Ryszarda, biblioteka – to dopiero jest piractwo. Prawo prawem, piractwo piractwem, a osoba czytająca i tak w końcu kupi książkę.
    Z poważaniem K.

  37. Polecam do poczytania (legalnie! ;)), zanim sie zabierze jakikolwiek głos w tej sprawie:

    Richard Stallman, „Książki elektroniczne — wolność czy prawo autorskie”, http://www.gnu.org/philosophy/ebooks.pl.html
    Richard Stallman, „Błędne interpretacje prawa autorskiego”, http://www.gnu.org/philosophy/misinterpreting-copyright.pl.html
    N. Stephan Kinsella, „Przeciw własności intelektualnej”, http://mises.pl/255/255/
    Karl Fogel, „Zapowiedź świata post-copyright”, http://www.kto.org.pl/wp-content/uploads/2007/06/zapowiedz-swiata-post-copyright.pdf
    Lawrence Lessig, „Wolna kultura”, http://www.futrega.org/wk/

    i parę moich przemyśleń inspirowanych i w pewnym sensie podsumowujących powyższe teksty:
    http://www.ap.krakow.pl/~raj/p_prawa.php3

    Ciekawe, czy ten komentarz zostanie usunięty jako „nielegalny”, chociaż nic nielegalnego nie zawiera… 😉

    • Witam, z tej strony Łukasz, admin serwisu 🙂

      # Raj: dziękuję za linki, na razie tylko przeskanowałem, ale przeczytam bo to ciekawy punkt spojrzenia.

      Usuwam wpisy zawierające linki do e-booków itp., bo nie chciałem żeby blog zamienił się w serwis informujący o książkach w wydaniach elektronicznych – bez znaczenia czy linki te kierowałyby to wydań legalnych lub nie – są inne serwisy, które linki takie zawierają.

      Wpisy są moderowane (i trochę trzeba czasem czekać na ich opublikowanie ;), ponieważ czasem niestety zdarzają się komentarze pełne wulgaryzmów lub spam…

      # Damianex: wygląd serwisu i „stałe” teksty robiłem „na szybko”. Poprawię się. W ciągu najbliższych 2 tygodni blog dostanie nowy wygląd + poprawi się dostępność serwisu (zmiana serwerowania).

      Dziękuję wszystkim za opinie i pozdrawiam 🙂

      Łukasz

  38. Charakterystyczna sytuacja dotycząca małych ludzi do małych spraw, założyłem wydawnictwo musze na tym ukrecic interes za wszelka cene – nie chce mi sie juz myslec to najwyraźniej boli. Jak wykorzystac powstajacy rynek e-bookow
    pojawiajace sie ekrany do czytania i ksiazki na komorkach. Okradaja mnie muysli wydawca i drze szaty nie szuka rozwiazan – bo najprostsze dac na cenie ksiazki takie przebicie zeby nawet nie otrzec sie o ryzyko.Reszta jest tylko czekaniem az slodka mamonka splynie do dziobka.

  39. Jestem gotów płacić Panu za legalne, elektroniczne wersje książek w formacie iSilo. Chętnie przeczytam je na swojej Nokii z systemme operacyjnym Symbian. Papierowe książki są bardzo niepraktyczne, gdy chcę je czytać „do poduszki”, gdy osoba znajdująca się ze mną w pomieszczeniu życzy sobie zgaszonego światła (dyżury w pogotowiu, dyżury w szpitalu, o żonie nie wspominając).

  40. Drodzy Państwo
    Często jeżdżę w Beskidy i z przerażeniem patrzę na rabunkową gospodarkę drewnem. Na naszych oczach umiera las, który rósł tam od pokoleń. Nasze dzieci już go nie zobaczą.
    Co roku setki hektarów lasu idą pod topór tylko po to aby powstał papier, który w większości zostanie zapełniony przez domorosłych grafomanów i ustawiony na półkach księgarń w nadziei na zysk.
    Dlatego gdy czytam wypociny Pana Wydawcy o piractwie książkowym, nóż mi się w kieszeni otwiera a na usta cisną wyrazy powszechnie uznane za obelżywe.
    Jestem więc wdzięczny tym co pożyczają swe książki znajomym.
    Chylę czoła przed bibliotekarzami.
    Błogosławię tych co skanują i wrzucają na rapidshare.
    Bo to oszczędza las.
    Może nielegalnie i bezprawnie, ale skutecznie.

  41. Drogi Ekologu! Rapidshare to serwis internetowy działający na KOMPUTERACH (zwanych serwerami), do wyprodukowania których potrzebne są przeróżne metale (w tym ciężkie!), tworzywa sztuczne (przy których produkcji na pewno powstało wiele szkodliwych dla człowieka substancji), prąd elektryczny ORAZ które zużywają prąd elektryczny. Infrastruktura internetu, która pozwala Ci się połączyć z Rapidshare również zużywa prąd elektryczny, a do wyprodukowania jej potrzebne były przeróżne metale, tworzywa sztuczne oraz prąd elektryczny. Sam prąd elektryczny produkuje się w elektrowniach, obecnie najpopularniejsze rodzaje elektrowni to takie, które spalają węgiel lub korzystają z energii atomu (ale do ich wybudowania potrzebne były metale, tworzywa sztuczne, prąd elektryczny, a w nich stoją komputery, do których …).

    Innymi słowy, produkcja papieru to nie taki szatan, jaką ją malujesz.

    A ja dalej chętnie kupiłbym elektroniczną wersję książki i poczytał na swojej Nokii. Legalnie.

  42. Pytanie za 100 punktów, jaki wkład w zatrucie środowiska spowodowane używaniem komputerów mają… ebooki? Czytanie na laptopie zużywa mniej więcej tyle samo energii co oświetlenie potrzebne do czytania papierowej wersji. Ruch sieciowy w porównaniu z całością – ułamek promila.

  43. Czy ktoś w swoich wydawniczych rozważaniach pomyślał o osobach niewidomych, którym w erze komputeryzacji przeczytanie książki w wersji elektronicznej przychodzi najszybciej i najwygodniej?
    Jedna Pani Profesor odmówiła mi elektronicznej wersji swojej publikacji bo taką umowę zawarła z wydawnictwem, przez co musiałem tę książkę zeskanować, bo przecież nie będę jej kupował właśnie po to, by mieć z niej jednorazowy pożytek. E-booki są alternatywą dla papierowych wydań i nie powinno się tępić ich rozprzestrzeniania.
    Dobrym pomysłem byłaby strona oferująca PDFy z takimi książkami, oczywiście za opłatą, ale bez błędów w skanach – byłoby to nowe źródło zarobków dla każdego z wydawnictw.

  44. Torrenty i inne takie, to tak na dobrą sprawę dobra reklama. Jeśli książka dobra, to i chce się ją mieć, choćby po to, żeby pożyczyć lub polecić komuś innemu, a jeśli niedobra, to po prostu się jej nie kupi. Co do pożyczania książek. Można by było wprowadzić opłaty, na zasadzie wypożyczalni dvd, wcześniej vhs. Wtedy każdy byłby zadowolony.

  45. Super stary temat, ale widze że komentarzy ciągle przybywa więc i ja dodam swoje 3 grosze.
    Po pierwsze wydaje mi się, że wbrew temu co wszyscy myślą wydawnictwa są potrzebne. Ich rola nie ogranicza się do wydrukowania tego co napisał autor, ale do selekcji odpowiednich publikacji, zrobienia do nich planu wydawniczego (którą książkę lepiej wydać najpierw, która będzie lżejsza dla odbiorcy i skłoni go do sięgnięcia po dalsze publikacje danego autora itd.), przeprowadzeniu korekt, edycji, daniu wielu uwag jak książkę poprawić a na koniec wychwyceniu literówek i dopiero posłaniu całości do druku. Nie mówię, że jestem znawcą całego procesu bo nigdy w życiu nie wydałem żadnej książki, ale w dzisiejszych czasach ważna jest też promocja, podpisanie się pod tekstem przez jakieś portale, napisanie recenzji. Autor sam sobie nie zrobi marketingu bo to wszystko kosztuje. Ktoś musi pieniądze na to wyłożyć, a skoro wykłada pieniądze to jednocześnie liczy na to że coś na tym zarobi. Na tym polega życie. Nie można powiedzieć, że „koszt wydania książki to 5 PLN bo tyle kosztuje jej wydrukowanie”. Pieniądze bierze autor, pieniądze bierze grafik, który zaprojektuje okładkę, pieniądze biorą osoby poprawiające błędy merytoryczne co też jest trudną pracą wymagającą ogólnej wiedzy. Jeśli porównamy utwór muzyczny nagrany w garażu na mikrofonie za 25 PLN z nagraniem studyjnym to usłyszymy różnicę. Podobnie ma się sprawa z książkami „amatorskimi”. Czytałem trochę darmowych publikacji dostępnych w internecie i muszę powiedzieć że doczytanie ich do końca stanowi wyzwanie. Nie mówię, że nie ma dobrych opowiadań umieszczanych przez zdolnych autorów, ale dotarcie do nich wcale nie jest bardzo proste. Poza tym jeśli ktoś pisze książkę przez pół roku poświęcając na to 8 godzin dziennie to należy mu się coś więcej niż „fajnie piszesz stary”. Przynajmniej moim zdaniem.

    Z drugiej strony przypomnijmy sobie ile czasu trwało zanim wytwórnie muzyczne postanowiły w końcu zacząć wydawać muzykę do pobrania za pośrednictwem internetu? Co mówicie? Że jeszcze do tego nie doszło na dobrą sprawę? No i taka jest prawda. Osobiście płacąc za utwór z DRMem czuję się nieco oszukany jeśli każdy może pobrać coś lepszego i to bezpłatnie. Internet jest wielką siłą weryfikującą możliwość dostosowania się różnych przedsiębiorstw do nowych realiów. Książka w dajmy na to pdf’ie zajmuje maksymalnie kilka mega na dysku twardym. Książka nawet w miękkiej oprawie zajmuje mi miejsce na półce. Jeśli ktoś czyta 2 książki miesięcznie to na ile czasu starczy mu regałów? Nie każdy mieszka w willi z własną biblioteką. Książkę czyta się wygodniej – jest lżejsza od laptopa. Można z nią siedzieć w wannie, można iść na spacer. Ale aktualnie mnożą się czytniki do e-booków. Za chwilę wyjdzie wynalazek Kolportera, który jakby na to nie patrzeć jest naszą rodzimą produkcją (przynajmniej teoretycznie) i zastanówmy się jaki procent książek chociażby z najbliższego empika będzie dostępny w formie cyfrowej ?
    Jakiś czas temu mailowalem po kilku wydawnictwach z zapytaniem czy planują wprowadzić wersje cyfrowe swoich książek. Pomijając prowizję pośredników, koszt druku itp. to miło jest mieć możliwość pobrania książki przez internet bez ruszania się z domu. Chociażby kiedy zachoruję (chociaż tamto mailowanie było związane bardziej z drugim poziomem książek na mojej półce który powoli acz nieubłaganie przechyla się w stronę mojego łóżka). Niestety jeśli nawet dostałem odpowiedź, to brzmiała ona „dziękujemy za zainteresowanie ofertą, narazie nie planujemy takiego ruchu, proszę kupować nasze książki.”. Czyli innymi słowy konkurencja dla nielegalnych ebooków nie istnieje. Nawet gdyby książki cyfrowe kosztowały 5 pln taniej niż to co widzimy na półce (a zgaduje że dało by się oszczędzić na tym więcej biorąc pod uwagę chociażby koszty przesyłki do salonow/księgarni/klientów) uważam że znalazło by się grono osób zainteresowanych zakupem takiej publikacji „bo jest legalna”. Wiadomo, że nie będzie to olbrzymia ilość początkowo, ale przynajmniej była by alternatywa dla pobrania e-booka z internetu. A tak to mam wrażenie że wydawcy obudzą się za jakiś czas ze świadomością, że oddali fragment rynku bez walki, muszą go teraz podbijać od początku i nie mogą konkurować ceną. Więc oświadczą że wszystkiemu są winni piraci. No bo przecież nie lenistwo grupy ludzi, którzy nie zaoferowali alternatywy.
    Jest możliwość techniczna wydawania książek w chronionych formatach pdf i nie tylko. Programy weryfikujące czytelnika nie są wcale nowością techniczną. Dobre 3 lata temu moglem prenumerować autoświat jako wydanie cyfrowe i nie było z tym problemu. Owszem, program weryfikujący czy to ja zapłaciłem za daną gazetę był nieco irytujący, ale nie przekraczał granicy komfortu.

    Najlepszą metodą na walkę z piractwem komputerowym okazała się edukacja użytkowników i obniżenie cen gier i programów.
    Książka cyfrowa ma jeszcze jedną zaletę, o której nikt nie wspomniał. Nie kosztuje dodatkowych pieniędzy. Nie trzeba jej dodrukowywać. Może sobie spokojnie leżeć na serwerze, a jeśli ktoś ją kupi za 10 lat to nie blokuje nam gotówki na następne wydawnictwa. Naturalnie trzeba utrzymywać jakieś miejsce, gdzie książkę taką się umieści, ale są już sklepy specjalizujące się w takich właśnie wydawnictwach.
    Podsumowując może najwyższa pora zacząć zabiegać także o cyfrowych klientów, a nie jedynie o tych którzy oczekują wersji papierowych ?

  46. Jak dla mnie piractwo komputerowe to problem,który jest bardzo poważny bo piractwo to przecież kradzież!!!

  47. A jak dla mnie, poważniejszym problemem jest działalność firm zajmujących się ochroną praw autorkich (blokowanie + procesy sądowe dla technologii mp3, przenośnych odtwarzaczy, itp).

    Poza tym… ciągle słyszę powtarzanie, jak mantry, owego sloganu „piractwo = kradzież”. Może jakoś rozwinąć temat? Bo tak to ja mogę powiedzieć że „piractwo = sprawiedliwość społeczna” 🙂

    Piractwo jest problemem – z tym się zgodzę. Jednakże ekstrapolując trochę samą ideę piractwa, to największym jego siedliskiem są biblioteki. Tam każdy może książkę wypożyczyć, nie płacąc za nia, (o zgrozo) przeczytać i oddać, nie ponosząc kosztów, nie wpłacając do kieszeni wydawnictwa odpowiedniej sumki…
    Tak więc do grona złodziei dolączają wszyscy studenci, wszyscy uczniowie szkół podstawowych, gimnazjum i średnich (ok… niektórych stać by wszystko sobie kupić, więc *prawie* wszyscy.

    Niestety – jak już pisałem wcześniej, panom z tychże organizacji niespecjalnie zależy na niczym – prócz kasy.

    Tak się składa, ze ja – osobiście – mam dość ograniczony budżet który mogę przeznaczyć na książki . Kilkadziesiąt złotych miesięcznie raczej nie wystarczy na wiele.
    Ściągam więc ebooki. Kupuję te, które zapadły mi w pamięć jako najbardziej wartościowe, resztę po jakimś czasie kasuję z dysku.
    Jestem złodziejem? Może. Ale mam w akim razie pytanie: kto i gdzie coś stracił na tym moim „złodziejstwie”?…

  48. Nie ma co się oszukiwać, większość ludzi pisze książki właśnie po to, żeby zarobić pieniądze. Kto będzie pracował dobrych kilka miesięcy lub lat (zgaduje, pewnie niektórzy są w stanie napisać książkę w tydzień ale zapewne nie jest to znaczna część pisarskiej populacji). A jeść trzeba. Tak samo ma się sprawa z innymi utworami, które można skopiować bez większego problemu. Nie rozumiem czemu organizacje, które z tym walczą mają stanowić problem. Czasem faktycznie wyciągane wnioski są absurdalne, ale w znacznej części przypadków odpowiedzialność ogranicza się do zapłacenia za to, czego się używa. Nie widzę w tym niczego nieuczciwego, wręcz przeciwnie. Nie uważam też, że biblioteki stanowią ostoję piractwa. Biblioteka jest sposobem na udostępnienie treści osobom, które nie chcą lub nie mogą za nią zapłacić. Za to czyta się książkę używaną, która jest w jednym miejscu naraz i przez to może się zdarzyć że trzeba na nią poczekać.
    Jeśli ktoś chce pisać po to, żeby inni czytali jego książki to może spokojnie publikowac je w internecie w dowolnej formie, ale problem polega na tym że zrobienie dobrej książki to też korekty, redagowanie i dystrybucja. A to wszystko kosztuje.

  49. Nie mam nic przeciwko walce z udostępnianiem. Tak się jednak składa, ze pobieranie ebooków z internetu jest de facto niemalże dokładnie tym samym co wypożyczanie książek biblioteki. Podpowiem że spora część osób które ściągają owe ebooki także nie mogłaby sobie na owe książki pozwolić.
    Rożnica jedt jedynie taka, że ebook możemy sobie – bez szkody dla innych użytkowników – zostawić na dysku i czytać później. Ale bądźmy szczerzy, jak wiele książek jest używanych ciągle? Zaręczam też, ze taką książkę wiele osób po prostu kupi w wersji papierowej, możliwej do zabrania do plecaka i czytania w podróży, bez strachu że ukradną nam netbooka/czytnik ebooków, czy że się zepsuje.

    Jak wielu studentów kseruje fragmenty książek? Też piractwo. Tyle że bez tego „piractwa” ich edukacja byłaby znacznie utrudniona – właśnie choćby z powodu małej ilosci dostępnych egzemplarzy podręczników. A później znów ktoś będzie ronił łzy nad tym że „polska nauka się stacza”…?

    PS. Z ciekawych wiadomości w przemyśle filmowym: Rok 2009 był rokiem rekordowych zysków – i rekordowego piractwa.

  50. Jeśli ludzie mają swobodny wybór – pobrać ebooka za darmo, albo pobrać ebooka za pieniądze to wybór nie będzie bardzo trudny. Jeśli ograniczymy się do wydawania pieniędzy na książki „które naprawdę nas poruszą”, to pozostałe nie zarobią ani grosza. Więc przestaną się pojawiać. Co za tym pójdzie? Często pada argument, że muzycy więcej zarabiają na koncertach niż na wydawaniu płyty. Czy pisarze mają zacząć organizować publiczne czytanie?
    Ile osób z własnej woli zapłaciło za program shareware? A ile z nich używało go przez dobrych kilka lat? Powiedzmy sobie szczerze, niewiele osób usatysfakcjonuje układ „co łaska dla autora”.
    Zlikwidowanie DRMów i wprowadzenie nośników cyfrowych powinno prowadzić do powiększenia rynku, a nie jego zmniejszenia.

    A kopiowanie podręczników akademickich jak najbardziej jest nielegalne. Policja łapie takich ludków i odpowiadają karnie. Czasem bardzo zdziwieni bo przecież wszyscy to robią…
    Zgadzam się, że należalo by temu przeciwdziałać udostępniając odpowiednią ilość książek do nauki, ale przez to że zbyt mało zainteresowanych osób kupiło książkę może nie dojść do wznowienia, a na tym traci autor.

  51. Witam

    To nie tak ze jesli ludzie maja mozliwosc sciagniecia za darmo lub tez kupienia przez internet ksiazek w formie elektronicznej to nie maja w ogole nad czym sie zastanawiac.

    Cena cena i jeszcze raz cena, jesli elektroniczne formy ksiazek beda o wiele wiele tansze to ludzie beda je kupowac bo wiedza ze wlasnie tak sie powinno robic ze to jest legalne, zgodne z prawem.
    Tym bardziej ze nie trzeba tu dodatkowego druku itp, same koszty sa o wiele mniejsze a sprzedaz o wiele latwiejsza.

    Kiedys nie bylo mnie stac na oryginalne programy i sciagalem wersje pirackie. W chwili obecnej zarabiam sporo i kupuje tylko oryginalne.
    Wydawnictwa/autorzy nie powinni liczyc ze nagle ludzie sie wzbogaca i dla kazdego koszt kupna ksiazki bedzie tak malo znaczacy jak kupno np. paczki papierosow. Wydawnictwa powinny obnizyc ceny i wtedy i tylko wtedy kopie pirackie przestana miec racje bytu.

    Zastanowcie sie , naprawde sadzicie ze ludzie lubia w domu miec kopie pirackie czegokolwiek ? Z pewnoscia lepiej kazdemu sie zyje ze swiadomoscia posiadania legalnego oprogramowania, ksiazek itp, tylko trzeba dac ludziom na to szanse. Przy obecnych cenach po prostu odwracacie sie od klienta zapominajac ze zarabia sie na obrocie ktory z pewnoscia by byl o wiele wiekszy jesli i ceny beda o wiele mniejsze.

  52. @ Mateusz Sell – i tu się mylisz. Jakoś serwisy typu Itunes, gdzie można za stosunkowo niewielką opłatą pobrać – legalnie – utwory muzyczne, cieszą się powodzeniem i w Polsce, gdzie samo ściąganie nie jest nielegalne, jak długo nie rozpowszechniamy ściągniętych dzieł dalej. (jak dotąd, panowie z BSA, ZAIKS-u i spółki już prowadzą intensywny lobbing w tej sprawie, przykładem niedawna „debata” która powinna być nazwana właściwie „kołem wzajemnej adoracji” 😉 ) A przecież, zgodnie z Pańską sugestią, wybór nie powinien być zbyt trudny, prawda?
    Tak samo z książkami – mając ograniczoną sumę jaką mogę na nie wydać, wolę wydawać je na lepsze. Choćbym się, mówiąc półkolokwialnie, zdefekował, nie dam rady wysupłać więcej. Wolę więc wydać swoje pieniądze na te lepsze książki (Aktualnie w kolejce mam „Symfonię C++” – jak ktoś się uczy programowania w C++ to gorąco polecam).
    A jeśli jakieś książki są na tyle słabe, że nikogo nie potrafią zachęcić do tego by je kupić – to trudno. Ich pech, wolę ściągnąć taką, przeczytać i skasować, niż czekać nie wiadomo ile w bibliotece (co dla wydawcy zresztą na jedno wychodzi – i w jednym i w drugim wypadku nic nie dostanie).

  53. Heh.
    Ludziki kochane, ja nie jestem przeciwnikiem cyfrowych książek. Wręcz przeciwnie. Ale argumenty typu „nie robie nikomu źle ściągając książkę” nie są po prostu prawdziwe. Ok, nie mamy pieniędzy na zakup książki. To się zrzucimy z 5cioma kolegami i mamy książkę do przeczytania, a wydawca zarabia. Jeśli każdy pobierze książkę z internetu to wydawca nie zarobi ani złotówki. Nigdy nie zdarzyło się nikomu iść na film do kina i uznać że zmarnował kasę? Tego typu autorzy też stracą 🙂
    Nie mówię, że należy zabronić rozpowszechniania książek tą drogą, wręcz przeciwnie. Dlaczego aż tyle ludków pobiera muzykę nielegalnie z internetu? Bo nie mogą jej w ten sposób kupić. Na cyfrowe książki w polsce monopol ma rapidshare 😉 Ale pamiętajmy też, że: „Kiedys nie bylo mnie stac na oryginalne programy i sciagalem wersje pirackie. W chwili obecnej zarabiam sporo i kupuje tylko oryginalne.” A co z literaturą młodzieżową? Mają poczekać 10 lat żeby wielbiciele dorośli i kupili sobie oryginalną książkę? Bo niewiele firm stać na wyłożenie kasy na 10 lat działalności „w ciemno”. Oczywiście zostają nam też rodzice kupujący książki, ale tak czy inaczej rynek się marginalizuje.
    I znowu nie mówię, że to jest potworne i zakażcie cyfrowych książek, tylko że należało by się zastanowić nad nowym modelem biznesu, który uwzględni to co się dzieje. A dzisiaj całkiem legalnie można iść przeczytać książkę chociażby w empiku. Ale gdyby obok empika stał drugi sklep z tym samym, tylko za darmo to empik by długo nie pociągnął, nie? 😉

  54. No to wszystko ładnie, ale weźcie proszę pod uwagę, że wilu autorom nie chce się po prostu ruszyć palcem, jak nie dostaną godziwego wynagrodzenia z swoją jak by nie patrzeć pracę.
    Któryś z oponentów, powie to niech nie publikuje, nie pisze, no tak odpowiem, a może to on stworzy dzięki zachęcie finansowej właśnie TO dzieło.

  55. Ja uwazam ze to jest przesada. Eydawcy i autorzy i tak zarabija mnustwo kasy na tych ksiazkach i jak ktos sobie cos przeczyta na kompie to im sie nic nie stanie. Ja np mieszkam poza granicami kraju i nie mam dostepu do polskiej literatury. Nie stac mnie takze na placenie za przesylanie ksiazek z polski. Wiec jesli bede miala szanse sciagnac sobie ksiazke to tak zrobie. Jesli ktos ma dla mnie jakies inne rozwiazanie chetnie wyslucham.

  56. Mateusz Sell: Trzeba znaleźć sobie kolegów, którzy ową książkę też zechcą przeczytać. Mało tego, jeśli będzie to podręcznik akademicki (ok, łatwo wtedy znaleźć owych 6 kolegów), to każdy będzie chciał mieć książkę w tym samym czasie. Dla beletrystyki już trudniej o znalezienie chętnych.
    Dlatego – wolę ściągnąć, przeczytać – a następnie wydać swoje pieniądze na *dobre* książki. Mam wybór: Dać zarobić losowemu autorowi swoim kosztem, kupując książkę „w ciemno” bądź wspierać dobre tytuły…

    nie kopiuję nie kradnę: Może. Ale jeśli będzie się gratyfikowało nędzne dzieła, to raczej taki autor wysilać się nie będzie…

    ania 4991: Jak już pisałem, gdyby wydawnictwa udostępniły swoje dzieła w rozsądnej cenie drogą elektroniczną (a odpadają przecież wtedy koszty druku, składu, transportu…), to sporo książek sprzedałoby się we właśnie taki sposób…
    Uważam jednak, że stwierdzenie o „zarabianiu mnóstwa kasy” jest w wielu wypadkach ostrą przesadą.

  57. Jasne, że żeby z kimś się zrzucić na książkę trzeba mieć tego kogoś, niemniej zastanówmy się ile książek jest w naszym kraju publikowanych co roku. Zakładając, że „wspieramy tylko dobre książki” może się okazać, że ograniczymy się do kilku tytułów rocznie, bo na tyle będzie stać ludzi. A reszta to działalność charytatywna. Rynek elektronicznych publikacji dopiero się w Polsce rozwija, chętnie zobaczę dokąd dojdzie ale trzeba pamiętać o jeszcze jednej rzeczy: to że każdy będzie mógł publikować wcale nie jest takie fajne. Czeka nas zalanie miernotą. Jednym z zadań, jakie biorą na siebie wydawcy, jest ocena i redagowanie książek. Czasem lepiej poświęcić kilka lat na dopracowanie tytułu zamiast wydawać go od razu. Po prostu powstanie lepsza książka. Trochę się obawiam, że przy obecnym rozwoju wiele osób zacznie publikację na mizernym poziomie by potem być „odkrytymi” przez dobrego redaktora, niemniej pierwsze książki nawet jeśli będą się nadawać do czytania, to zdecydowanie nie będą mogły pretendować do miana literatury pięknej, ani klasyki. A wielu autorów jednak zasłynęło dzięki jednej, konkretnej książce. Trochę głupio będzie publikować książkę, po czym poprawiać ją przez jakiś czas i publikować ponownie jako „to samo, ale napisane jak należy”.
    A odnośnie wielu osób czytających tą samą beletrystykę, to od kilku lat jestem głównym źródłem książek dla kilku znajomych i jakoś to funkcjonuje.

  58. Jak więc rozumiem, mam według Ciebie kupować książki robione „na odwal się” żeby wspierać autorów – bo może kiedyś, gdzieś napiszą coś dobrego?

  59. Na to czy książkę się kupi składa się wiele elementów. Są książki, które czyta się raz i nie ma się ochoty do nich wracać, niemniej raz się je chce przeczytać. Jeśli każdy przeczyta ją jeden raz a nikt jej nie kupi to autor nie dostaje za książkę (może i nie wybitną, ale na tyle dobrą że ludzie chcą ją przeczytać) ani grosza. Nikt nie każe nikomu kupować książek, ale realnym motorem napędzającym ten przemysł jest chęć zysku. A po co wydawać pieniądze na korektę, redakcję, doprowadzenie książki do formy miłej dla oka jeśli się na tym nie zarobi? Przez to książka posiadająca realny potencjał może zostać pominięta bo nikt nie zechce włożyć czasu i pieniędzy w doszlifowanie jej.

  60. Ale na tym tracą – niestety – kupujący. Płacą kilkadziesiąt złotych za książkę którą po przeczytaniu odłożą na półkę… Jeżeli faktycznie można kupić ją wspólnie, w kilka osób, to jeszcze niewielka strata… no ale nie zawsze jest to możliwe.

    PS> Dla mnie książką dobrą jest taka, do której chce się wrócić…