Roland Barthes

Opublikowany Autor blogksiazki

Recenzję książki zamieściła ostatnio Gazeta Prawna.

Arcywzór ponowoczesnej autobiografii.
„To powieść, nie biografia” – wyznał Barthes w jednym z wywiadów. Nie autobiografia, lecz powieść w formie słownika, którego hasła dają wyjątkowy wgląd w sposób myślenia jego autora. Opowiada on o swoich zmaganiach z tym, co określa mianem Doksy: z powszechnymi przekonaniami, z ustalonymi prawdami. To, co oczywiste, jest bowiem najbardziej podejrzane. Barthes poddaje tu jednak krytyce przede wszystkim samego siebie, swoje myśli i koncepcje, szukając „trzeciego członu”, który uwolniłby go od opozycji Doksy i paradoksu. Takim elementem okazuje się ciało i związana z nim przyjemność życia – to one właśnie tworzą powieściową materię tej dziwnej książki, której bohaterem jest wielki samotnik późnej nowoczesności, który w każdym języku – mieszczucha i intelektualisty, lewicy i prawicy, seksualnej większości i mniejszości – widzi stereotypy, pułapki, maski i przemoc.