Od 3 października w księgarniach dostępna jest najnowsza książka Normana Daviesa Od i Do. Najnowsze dzieje Polski według historii pocztowej
Polska historia nigdy wcześniej nie została tak zilustrowana.
Norman Davies zaskakuje po raz kolejny. W Od i Do. Najnowsze dzieje Polski według historii pocztowej wykazał instynkt detektywa tropiącego wydarzenia przeszłości. Swoją rozległą wiedzę połączył z nowym sposobem patrzenia na historię, zaklętą w codziennych ludzkich przeżyciach. By opisać i zilustrować ostatnie 155 lat dziejów naszego kraju, autor korzysta z najczystszych z możliwych świadectw historii – ludzkich doświadczeń i emocji zamkniętych w korespondencji pocztowej. Od ponad 20 lat z pasją wyszukuje – w antykwariatach, na pchlich targach i gdzie tylko się da – wszelkie formy korespondencji związanej z ziemiami polskimi. Dzięki listom i kartom pocztowym każdy z nas uczestniczy w historii, każdy ją współtworzy i może się z nią utożsamić poprzez tak zapisane dzieje kraju.
Wielu odnajdzie w tym albumie korespondencję rodzinną, przyjaciół, znajomych czy osoby i sprawy dobrze sobie znane.
Fragmenty tekstu Normana Daviesa z tomu II, s. 348-349:
„Nie uważam się ani za filatelistę, ani za poważnego kolekcjonera. Jako chłopiec odziedziczyłem kolekcję znaczków po moim wuju, również Normanie Daviesie, który
zginął w czasie I wojny światowej. Przez kilka lat próbowałem kontynuować jego dzieło i uzupełniać braki. Rzecz jasna, zbieranie znaczków w takim formacie wkrótce
okazało się niemożliwe, co doprowadziło do wielkiej frustracji, nie mówiąc o łzach złości. Zanim na dobre porzuciłem to hobby na rzecz dziewcząt i piłki nożnej, udało mi się jednak
dokonać posunięcia we właściwym kierunku. Podjąłem decyzję, by zebrać kompletną serię znaczków wydawanych przez Hongkong, po czym udałem się do sklepu filatelistycznego.
Doznałem tam jednak szoku, gdy za pięciodolarowy fioletowo-czerwony znaczek, którego mi brakowało, sprzedawca zażądał równowartości mojego półrocznego kieszonkowego. W tym momencie poddałem się. Dwadzieścia czy trzydzieści lat później przez czysty przypadek odkryłem, że istnieje nauka zajmująca się historią poczty. Pewnego razu schroniłem się przed deszczem w małym sklepie filatelistycznym. Ku mojemu zdumieniu właściciel okazał się być Polakiem, a wiele przedmiotów, które sprzedawał, miało związek z Polską. Wtedy zakupiłem
pierwszy element do mojej przyszłej kolekcji. Jeśli pamięć mnie nie myli, był to lettre de valeur wysłany z Bielitz do Bradford w lipcu 1909 r. Wiedziałem, że Bielitz to austriacka
nazwa Bielska, a w Bielsku byłem już wiele razy. Poczułem dreszczyk emocji w związku z historycznym odniesieniem pomiędzy tym listem i moim własnym doświadczeniem. List kosztował mnie całkiem pokaźną sumkę pieniędzy – cztery funty – co w tamtych czasach było równowartością dobrego posiłku w restauracji. Od tamtego czasu zacząłem rozglądać się za podobnymi przedmiotami. Za każdym razem, gdy jechałem do zagranicznego miasta, wyszukiwałem antykwariaty i sklepy z antykami, w których często były pudła z rozmaitymi listami i pocztówkami, po czym miło spędzałem wiele godzin, przekopując się przez góry materiału, aż znajdowałem coś związanego z historią Polski“.
Bardzo fajne, ale trochę drogo…