Nie kłam kochanie – Ilona Łepkowska, Maja Kotarska – recenzja książki

Opublikowany Autor blogksiazki

Chciałabym przedstawić książkę Nie kłam kochanie, która powstała na podstawie scenariusza komedii romantycznej Nie kłam kochanie, w którym główne role zagrali Piotr Adamczyk i Marta Żmuda Trzebiatowska. Książka moim zdaniem jest o wiele lepsza od filmu, co potwierdza regułę, że książki dominują nad ekranizacjami, z którą ja się akurat całkowicie zgadzam. Film Nie kłam kochanie jest dość sztuczny, w szczególności jeśli chodzi o dialogi. Fabuła ciekawa, co akurat daje plus książce, ale wykonanie jej w filmie pozostawia moim zdaniem wiele do życzenia. Może jestem trochę za krytyczna, ale może za dużo na ekranach kin oglądamy kolejnych polskich komedii romantycznych?

A książka? Cóż. Moim zdaniem wypada zdecydowanie lepiej w porównaniu do filmu. Książka lekka i przyjemna, akurat na wiosnę… Przedstawiam też fragment chatu ze scenarzystką Iloną Łepkowską i pisarką Mają Kotarską przeprowadzonego przez Wirtualną Polskę…

Ania – młoda i wrażliwa dziewczyna z niełatwą przeszłością. W pracy – rozmawia z kwiatami. W domu – marzy o mężczyźnie, który ją pokocha. Marcin od razu wpada jej w oko, ale czy Ania odnajdzie się w jego świecie?
Marcin – przystojny cynik lubi kosztowne rozrywki i kobiety. Na stały związek nie ma jednak ochoty. Dlaczego? Może w tłumie pięknych dziewczyn, nie potrafi dostrzec tej „jedynej”…
Pewnego dnia życie Marcina zmienia się diametralnie. Uroczy przystojniak traci pracę, a kosztowne życie na kredyt staje się przeszłością. Szczęśliwie na horyzoncie pojawia się szansa na powrót do beztroskiego życia, ale Marcin musi znaleźć… żonę.

A co robi w naszej powieści kaktus? Cóż, Ania, która kocha kaktusy i mówi do nich po imieniu, to chyba jedyna osoba, która w Marcinie – kłamcy i cyniku, potrafi dostrzec coś dobrego… i zapragnie go zmienić. Czy wtedy kolczasty kaktus zakwitnie pięknym kwiatem?

Fragment powieści Nie kłam kochanie:

Ania westchnęła, zdając sobie sprawę z beznadziejności sytuacji. Obiecywała sobie tysiąc razy, że tak zaplanuje pracę, żeby nie widywać Marcina, i nic z tego nie wychodziło. Jakimś dziwnym trafem znajdowała się zawsze
w pobliżu, kiedy on wchodził do domu. Patrzyła, jak znika w bramie eleganckiego apartamentowca, i wracała do swoich obowiązków.
Takie było to jej nieodwzajemnione kochanie. Marcinem nazywała go wyłącznie w myślach. Oficjalnie zwracali się do siebie przez „pan” i „pani”, jak przystało na dwoje prawie całkiem obcych ludzi. Czasem wymieniali kilka błahych słów, gdy wypełniając zlecenie, przychodziła podlać rośliny w jego apartamencie. I to by było tyle, jeśli chodzi o bezpośrednie kontakty. Na co dzień mogła go obserwować jedynie z daleka. Lubiła patrzeć, jak pracuje na tarasie, taki poważny, skupiony i… niedostępny.
A przecież wcale nie chciała się zakochać, przyplątała jej się ta miłość nie wiadomo skąd i została na dłużej. Nie uleczył jej nawet czas. Katar trwa tydzień, grypa dwa, z powikłaniami do miesiąca, a Ania z tym nieodwzajemnionym uczuciem męczyła się już prawie rok.
Kwitła przy klombie przed budynkiem godzinami. Niestety, z mizernym skutkiem. Nikt przecież nie zauważy małego fiołka na trawniku, kiedy wszędzie wokół panoszą się róże. A Marcin Paprocki najwyraźniej gustował w różach: blondynkach, brunetkach i rudych. Dziewczynach o urodzie modelek, świetnie ubranych i pewnych siebie. Ta dzisiejsza też taka była – pociągająca i drapieżna.
Z tarasu dobiegł kobiecy śmiech. Ania uniosła głowę i przez chwilę przyglądała się romantycznej scenie. Ileż by dała, żeby znaleźć się choć raz na miejscu tej dziewczyny. A może powinna powiedzieć „tych dziewczyn”, bo jakoś żadna nie zagościła tu na dłużej. To nawet lepiej, że jest ich tyle, pomyślała gorzko, próbując znaleźć jakąś pozytywną stronę tej sytuacji. Jeśli u Marcina Paprockiego zamieszka jakaś kobieta, to będzie oznaczać jedno – umarła wszelka nadzieja.
Z każdą minutą Ania smutniała coraz bardziej. Czuła, że jeszcze moment, a rozklei się na dobre. Powinna zabrać się solidnie do pracy – najlepiej na drugim końcu osiedla. Tutaj niczego nie wystoi. Wiedziała, co będzie później. Zawsze było tak samo – wino, muzyka, taniec, potem…
Spojrzała na taras ostatni raz. Para obejmowała się czule w powolnym, romantycznym tańcu. Marcin zdjął marynarkę i przewiesił ją przez poręcz balustrady. Nagły poryw wiatru potargał im włosy, a marynarka Marcina poszybowała w dół, ale oni nawet tego nie zauważyli, zajęci wyłącznie sobą.
Ania czekała, aż ucichnie muzyka.

Ilona Łepkowska (ur. 11 lipca 1954 w Warszawie) – polska scenarzystka filmowa, autorka scenariuszy telenowel, pisarka. Absolwentka (rocznik 1977) Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. W roku 1982 ukończyła Zaoczne Studium Scenariuszowe przy PWSFTViT w Łodzi. Matka operatorki Weroniki Wojnach. Poza tym od 8 marca 2008 występuje w sobotnim wydaniu Szkła kontaktowego emitowanego w TVN24.

Maja Kotarska
W moim życiu tylko trzy rzeczy pozostają niezmienne: imię, nazwisko i miejsce zamieszkania. Reszta zmienia się jak w kalejdoskopie i sama się dziwię, że jeszcze nie dostałam zadyszki…
Swój przyszły zawód wybrałam w wieku lat siedmiu – marzyłam, żeby zostać naukowcem – i to koniecznie biologiem. Drugą życiową pasję – literaturę, traktowałam jako ulubione hobby, na książki patrzyłam wyłącznie z pozycji konsumenta. Rola producenta jakoś nie przyszła mi wtedy do głowy. A powinna, bo powieści wymyślałam od zawsze, zapisywałam je w głowie, potem zapominałam, robiąc miejsce na następne tomy…