Nad rozlewiskiem…

Opublikowany Autor blogksiazki

Seria książek Małgorzaty Kalicińskiej, których akcja rozgrywa się nad rozlewiskiem stała się w Polsce hitem.
Myślę, że Polaków wcale aż tak bardzo nie zauroczyła historia głównej bohaterki i jej rodziny. Przypuszczam, że przyczyną sukcesu autorki nie była też wartka akcja. Chodzi zapewne o coś innego… Po pierwsze książki opowiadające o tym, co działo się nad rozlewiskiem czyta się tak, jakby się siedziało przy stole i ktoś opowiadałby historię ze swojego życia. Po drugie „Dom nad rozlewiskiem” i pozostałe dwie części mają swój klimat. Autorka stworzyła świat za którym wielu tęskni. Dla jednych jest to wspomnienie dzieciństwa, dla innych jedynie niespełnione marzenie. Jest to miejsce, gdzie można usiąść z rodziną, spróbować domowych powideł, ciast, wypić mleko prosto od krowy. I czuć się wreszcie u siebie. I nie musieć udawać ani się spieszyć…
Książka tak bardzo wkradła się w łaski Polaków, że TVP postanowiło nakręcić na jej podstawie serial. Jestem bardzo ciekawa jak Wam się podoba ekranizacja powieści? U mnie w domu powstały dwa obozy. Ja czytałam książkę i serial doprowadzał mnie do szału. Nie podobało mi się, że brak mu klimatu książki, który ciężko by było w pełni oddać. Nie byłam zachwycona odejściem scenariusza od pierwowzoru. Najważniejsze: serial zniszczył moje wyobrażenia stworzone podczas czytania tych książek. Mój mąż nie czytał żadnej części cyklu i bardzo polubił wytwór TVP. A co Wy na to? Temat wprawdzie jest stary, ale pomysł napisania książki na podstawie „Czasu Honoru” przypomniał mi o „Rozlewisku”.
Choć powieści Małgorzaty Kalicińskiej wydano kilka lat temu, pisząc ten tekst dowiedziałam się jednak czegoś nowego: wydawnictwo ZNAK poszerzyło swoją ofertę o wydania kieszonkowe cyklu. Bardzo praktyczne dla tych, którzy jak ja czytają w autobusach, na przystankach i wszędzie gdzie się da…